Saturday, November 2, 2013

Pretty woman/Ładna kobieta



Back in June 2007 I started a new career job. The residents were more or less independent. Most of them needed some help when it comes to cooking meals or taking their medicines. Very few were bed bound and had to be assisted with their daily care. J. was one of them. The most beautiful disabled person I’ve ever seen. 
 
Tall and red-head, she had porcelain skin and pretty face. Before her Multiple Sclerosis took its toll, J. was very happy. She had a job she liked (“I used to earn good money” – She told me), nice house and good looking husband. I saw him in the photos and told her how handsome he was. “Don’t say that!” – J. asked. When she got ill, he left J. in a care home, divorced and started new family with her ex-friend.

I quitted in November 2007. The staff gave me silver bracelet “for good luck”; I lost it three years later in London. I was back to England in December 2008; I went to visit my friends in Street and decided to see also J. I saw her in the garden: she chatted with a male resident, man of her age, one of the “independent” ones. I didn’t want to disturb them and I left. Best luck, dear!

W czerwcu 2007 rozpoczęłam nową pracę jako opiekun. Rezydenci domków byli mniej więcej samodzielni. Większość oczekiwała pomocy przy szykowaniu posiłków lub przyjmowaniu lekarstw. Niewielu było przywiązanych do łóżka i potrzebowało całodziennej opieki. J. była jedną z nich. Najładniejsza osoba na wózku, jaką widziałam.

Wysoka i rudowłosa, miała porcelanową skórę i ładną buzię. Zanim zachorowała na stwardnienie rozsiane, J. była szczęśliwa. Miała pracę, którą lubiła („Zarabiałam dobre pieniądze!” – powiedziała.), ładny dom i przystojnego męża. Widziałam go na zdjęciach i powiedziałam, że był piękny. „Nie mów tak!” – poprosiła. Kiedy zachorowała, mąż zostawił ją w domu opieki, rozwiódł się i ożenił z ex przyjaciółką.

Zwolniłam się w listopadzie 2007. Pracownicy podarowali mi bransoletkę na szczęście; zgubiłam ją trzy lata później w Londynie. Wróciłam do Anglii w 2008; przyjechałam w odwiedziny do przyjaciół w Street i zdecydowałam, że zobaczę się z J. Dostrzegłam ją w ogrodzie: rozmawiała z jednym z rezydentów, mężczyzną w jej wieku, jednym z „niezależnych.” Nie chciałam przeszkadzać i odeszłam. Wszystkiego dobrego, kochana!

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.