Saturday, May 3, 2014

Hula hoop

M. was the very first person I met when I started my London job. I liked the 40-year-old straight from the beginning. Chatty Jamaican introduced me to the residents and told me about the chores. M. lived in London for many years. Her only daughter, born when M. was 16 was living on her own. 
 
Working with her was nice: M. cooked Caribbean (like spicy rice and peas or fried bananas) food for the residents, talked and laughed a lot. We chatted about her Jamaican husband, who liked blue movies, about dieting and communism in Poland. M. liked me; “Don’t worry, I’ll tell a good word about you to the manager!” – She told me once.

M. was fired for using one of the residents’ Blue Badge scheme. Happy-go-lucky M. often parked in a spot for the handicapped, someone reported her eventually. One year later someone told me, that M. wanted to buy a hula hoop. I understood that she was all right. You don’t think about hula hoop if you are not ok, do you :)

M. była pierwszą osobą, jaką poznałam, kiedy zaczęłam pracować w Londynie. Od początku polubiłam tę czterdziestolatkę. Rozmowna Jamajka przedstawiła mi rezydentów i wyjaśniła obowiązki. M. mieszkała w Londynie od lat. Jej jedyna córka, urodzona, gdy M. miała 16 lat, mieszkała osobno.

Dobrze mi się pracowało z M. Gotowała karaibskie jedzenie (jak pikantny ryż z groszkiem i smażone banany) dla rezydentów, dużo mówiła i śmiała się. Rozmawiałyśmy o jej jamajskim mężu, który oglądał filmy dla dorosłych, o odchudzaniu i komunizmie w Polsce. M. lubiła mnie. „Danka, szepnę o tobie dobre słówko do naszej menadżerki!” – powiedziała kiedyś.

M. została zwolniona za używanie inwalidzkiej karty parkingowej rezydenta. Niefrasobliwie parkowała na miejscu dla niepełnosprawnych; ktoś w końcu na nią doniósł. Rok później usłyszałam, że M. chciała kupić hula hoop. Zrozumiałam, że dobrze się miewa. Jeśli coś nie gra, człowiek nie myśli o hula hoop:)



No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.