Saturday, May 30, 2015

Alitalia

Last year I met a man on the wheelchair. A couple of weeks ago I noticed Veli on the playground. We chatted while my kids played with his twin girls. Veli told me about his skin and muscles transplantation last summer. For a month and a half he had to stay in the hospital bed.

He was in pain and got hospital bug. “At times I felt so down that I was desperately waiting for someone to call me!” – He said. Veli pulled through and after 47 days he took his car from hospital car park. He’d made 1000 kilometres trip to his family in Bernalda. Brave Veli’s doing very well.

I’m strong like a lion!” – He told me. Veli’s brothers live in northern Italy. He applied for a job in Alitalia and wants to move to Veneto with his family. “I won’t be thinking twice if they call me! I’m all right in Bernalda but I’m tired of scraping by financially. I’ll be better if I’ll be working.” – He told me. Buona fortuna, Veli!

Zeszłego roku poznałam człowieka na wózku. Parę tygodni temu zauważyłam Veli na placu zabaw. Rozmawialiśmy podczas gdy moje dzieci bawiły się z jego bliźniaczkami. Opowiedział mi o przeszczepie skóry i mięśni, jaki przeszedł zeszłego lata. Przez półtora miesiąca był uwiązany do szpitalnego łóżka.

Cierpiał, wdało się zakażenie wewnątrzszpitalne. „Czasem byłem tak przygnębiony, że desperacko czekałem, aż ktoś do mnie zadzwoni!” – opowiadał. Veli wyzdrowiał - po 47 dniach zabrał samochód ze szpitalnego parkingu i odbył liczącą 1000 km podróż do rodziny w Bernaldzie. Dzielny Veli dobrze się miewa.

Jestem silny jak lew!” – mówi. Jego bracia mieszkają w północnych Włoszech. Złożył podanie o pracę w Alitalia i chce się przenieść do Wenecji Euganejskiej z rodziną. „Nie będę się namyślał, jeśli do mnie zadzwonią!” – powiedział. „Nie jest mi źle w Bernaldzie, ale zmęczyło mnie oglądanie każdego grosza. Będzie nam lepiej, jeśli znajdę pracę!” Buona fortuna, Veli!



Friday, May 29, 2015

42.La donna cannone

Another La donna cannone. The man says: „I've got Violetta bag and you not!”.

Kolejna La donna cannone. Mężczyzna mówi: “A ja mam torebkę Violetty a wy nie!”


Wednesday, May 27, 2015

About life/O życiu


I know a woman who is really cross with her ex. It’s been a long time since he left but she’s still calling him “mine”. “My cretin, my imbecile” – She says accusing him of having affair and other bad things. It reminds of someone who died a long time ago - also she was always mad. I remember her angry face.
 
She was smoking her inseparable cigarette and complaining. “My death or yours!” – She shouted. A moment later she was escaping from her husband. After many years like that she got ill. Someone told me that she passed away peacefully, smiling. Everyone deserves happiness, the problem is that we expect others to make us happy.

It’s hard to take people for who they are. We want to change others but sometimes the best choice is to let go. My husband’s grandmother lived 101 years. “How it was, grandma?” – He asked her once. “Like the wind!” – She told him. Nothing lasts forever; hopefully also bad memories will be gone sometimes.

Znam kobietę, która jest naprawdę zła na swojego ex. Odszedł dawno temu, ale ona ciągle nazywa go „swoim”. „Mój idiota, mój kretyn” – mówi, oskarżając go o zdradę i inne nieprzyjemne rzeczy. Przypomina mi kogoś, kto zmarł dawno temu. Również ona była zawsze wściekła. Pamiętam jej rozgniewaną twarz.

Paliła nieodłącznego papierosa i narzekała. „Moja śmierć albo twoja!” – krzyczała, a za chwilę uciekała przed mężem. Po wielu takich latach zachorowała. Ktoś powiedział mi, że zmarła spokojnie, z uśmiechem. Wszyscy pragniemy szczęścia. Problem w tym, że oczekujemy, iż uszczęśliwią nas inni.

Ciężko zaakceptować ludzi takimi, jakimi są, Chcemy ich zmieniać, ale czasami najlepszym wyjściem jest pozwolić im odejść. Babka męża żyła 101 lat. „Jak to było, babciu?” – zapytał ją kiedyś. “Jak wiatr!” – odparła. Wszystko mija, miejmy nadzieję, że niedobre wspomnienia też nie są wieczne.

Friday, May 22, 2015

Today’s youth/Dzisiejsza młodzież

I dreamed that I returned to teaching. I was seeking excuses to keep out the classroom… It didn’t felt right, just like in the past when I was tired of feeling powerless. I didn’t know how to handle disrespectful students. Many of my colleagues felt the same – but not all of them. Recently I met lovely mum from Salerno. T. used to teach in gymnasium.
 
 „How it was, working with today’s youth?” – I asked. “Amazing!” – T. told me. “We had a good time!” I told her about my mom, she was also a teacher. For two years we worked with the same classes. During the lesson I used to look at the clock thinking: “Please go faster!” while she was complaining that school bell was ringing too early.

My mother had a lot of experience, but M. was about my age. Also she had to deal with challenging pupils, but despite the frustrating experience she still liked teaching. Back in 2008 I went to visit M. She was unemployed – her contract wasn’t extended. She found a job in England but was back to Poland after a couple of years. I’m glad that she did.

Śniło mi się, że znów uczyłam. Szukałam wymówki, żeby nie wejść do klasy... Źle się czułam, zupełnie jak w przeszłości, kiedy wykańczało mnie poczucie bezsilności. Nie wiedziałam, jak radzić sobie z trudnymi uczniami. Wielu moich kolegów miało te same odczucia – ale nie wszyscy. Ostatnio poznałam miłą matkę z Salerno. T. uczyła w gimnazjum.

Jak się pracuje z dzisiejszą młodzieżą?” – spytałam. „Wspaniale!” – odparła. „Świetnie się bawiliśmy!” Wspomniałam jej o mojej mamie, też była nauczycielką. Przez dwa lata uczyłyśmy w tych samych klasach. Podczas lekcji patrzyłam na zegar, myśląc: „Przyśpiesz trochę!” podczas gdy dla niej dzwonek zawsze brzmiał nazbyt wcześnie.

Mama miała dużo doświadczenia, ale M. była w moim wieku. Też miała do czynienia z trudną młodzieżą. Frustrujące doświadczenie nie sprawiło, że przestała lubić uczenie. W 2008 roku odwiedziłam M. Była bezrobotna, nie przedłużono jej kontraktu. Znalazła pracę w Anglii, ale po paru latach wróciła do Polski. Cieszę się, że tak się stało.

Thursday, May 21, 2015

41.La donna cannone



Instead of writing a new posts another real-life illustration. That's me after reading the results of audience voting in writing contest on Facebook. My short story „Blogger’s death” took 30th outta 33 entries...

Zamiast pisać nowe posty, kolejna ilustracja z życia wzięta. Oto ja po przeczytaniu rezultatów głosowania publiczności w konkursie pisarskim na Facebook. Moje opowiadanie „Śmierć blogera” zajęło 30 miejsce (na 33 zgłoszone;)

Monday, May 18, 2015

Dead man/Martwy człowiek

Today is A.’s birthday!” – P. said reading Facebook messages on his mobile. I like him - he’s one of the very few dads at the playground. “You're both from the same town, you could have married her!” – I joked. We started talking about matrimony. “If you could turn back time would you remarry all over again?” – P. asked.

 “I would have waited until my mid forties to start family!” – I told him. “Once you’re mother, I've had a life devoted to your children and that’s it.” P. knew what I meant. “You’re a dead woman and I’m a dead man!” – He said. S. was sitting next to me; she disagreed with him.

Having family is a lovely thing! Do you know what my daughter said to her dad? ‘Keep quiet! Mom is in charge, and if she’s not at home, I’m the boss, not you!”. We noticed G. coming: he’s another Playground Dad. He kept his daughter’s bag.“I’ve got Violetta bag and you not!” – G. joked.

Dziś są urodziny A.” – zauważył P. sprawdzając wiadomości Facebook na ekranie telefonu. Lubię go – jest jednym z niewielu ojców na placu zabaw. „Jesteście oboje z tego samego miasta, mogłeś się z nią ożenić!” – zażartowałam. Zaczęliśmy rozmawiać o małżeństwie. „Gdybyś mogła cofnąć czas, wyszłabyś za mąż?” – zapytał P.

Poczekałabym do 40. z założeniem rodziny!” – odparłam. „Kiedy jesteś matką, twoje życie kręci się wokół dzieci i tyle". P. zrozumiał, co miałam na myśli. „Jesteś martwą kobietą, a ja jestem martwym mężczyzną!” – powiedział. Siedząca koło mnie S. nie zgodziła się z nim.

Rodzina to cudowna sprawa! Wiecie, co moja córka powiedziała do ojca? Siedź cicho! Tutaj rządzi mama, a gdy nie ma jej w domu, ja decyduję!”. Zauważyliśmy nadchodzącego G. To kolejny podwórkowy tato. Trzymał torebkę swojej córki. „A ja mam torebkę Violetty a wy nie!” – żartował G.


Saturday, May 16, 2015

40.La donna cannone

Another real-life illustration. The child says: „Peppa Pig at 18, then Vicky Viking and in the end Haaa-aaidi!”.

Kolejna ilustracja z zycia wzieta. Dziecko mówi: „O 18 Peppa Pig, potem Wiki Wiking a na koniec Haaa-aaaidi!”.

Thursday, May 14, 2015

Dirty side/Brudna strona

They say that regional authorities want to stop the trucks with petroleum waste. They promised before to resolve the problem of toxic vapours but “la puzza” is still there. The toxic waters are coming from Val d’Agri - the area in which there are the hugest oil field in Italy and a protected naturalistic area. The presence of an oil treatment centre means oil wells in the middle of National Park.
 
Few days ago my husband’s friend went to visit us. He works for Oil Company. “I’m on the dirty side!” – A. joked. He believes that oil industry is doing a lot of good for Basilicata. “At Gela (Sicily) one baby in six is born with defects. At Taranto (Puglia) new mothers are advised not to breastfeed because their milk is high in toxins.”

Those places were declared a Site of National Interest because of Environmental Contamination – like “our” Val Basento.” – I told him. “There is no way, we need petrol!” – A. insisted. Maybe there is: in the midst of toxic oil spill, Vancouver announces it will go 100 percent renewable till 2035. In my native village commune is giving money for installing solar panels on the roof.

Mówi się, że władze lokalne chcą powstrzymać ciężarówki z odpadami z oczyszczania ropy. Obiecywały już wcześniej rozwiązać problem toksycznych wyziewów, ale „la puzza” jest dalej obecna. Zanieczyszczone wody przyjeżdżają z Val d’Agri, gdzie pola naftowe znajdują się obok chronionych obszarów przyrody. Obecność rafinerii oznacza szyby naftowe w środku parku narodowego.

Parę dni temu odwiedził nas przyjaciel mężą. Pracuje dla kompanii naftowej. „Jestem po brudnej stronie!” – żartował. Wierzy, że nafciarze robią wiele dobrego dla Basilicaty. „W Gela (Sycylia) jedno dziecko na sześć rodzi się z wadami wrodzonymi. W Taranto (Pulia) matkom odradza się karmienie piersią, bo ich mleko zawiera za dużo toksyn.”

"Te miejsca ogłoszono Obszarami Zainteresowania Narodowego z powodu zanieczyszczenia środowiska – podobnie jak “naszą” Val Basento!” – powiedziałam. „Nie mamy wyboru, potrzebujemy ropy!” – twierdzi A. Może mamy – w Vancouver po wycieku ropy ogłoszono, że miasto do 2035 roku będzie w 100% korzystać z odnawialnych źródeł energii. W mojej polskiej wiosce gmina płaci za założenie paneli słonecznych na dachu.

Monday, May 11, 2015

Protozoa

I keep thinking about I.B.Singer’s short story: is revealed through a narrator who is also a character. The writer is on reading tour to Argentina (I think). A mysterious girl wants him to meet some people: they are even stranger. The Holocaust survivors are telling their story. The writer wants to find them some time later but it seems that they never existed. Maybe the Deads wanted someone to listen to them?
Źródło: internet

To me the significance of the story is: what happened with enormous sufferance of all those people? Is it possible that it just vanished? Who did it to them? In “Moominvalley in November” by Tove Jansson little Toft reads about Protozoa. The creature is anatomically and physiologically herbivore, but developed aggressive behaviour.

Nothing has changed when it comes to reflection, rapidity, strength and other instincts which accompany the evolution of carnivores. It has wide flat teeth, weak paws and limited sight. Protozoa is an extraordinary form – it connects all attributes of placid herbivore and ineffective and incomprehensible aggressivity. That’s us: we were supposed to be good but something went wrong.

Często myślę o opowiadaniu I.B.Singera; narrator jest jednocześnie bohaterem całej historii. Pisarz odbywa autorską podróż do Argentyny (chyba). Tajemnicza dziewczyna chce, żeby spotkał dwoje ludzi; są jeszcze dziwniejsi. Przetrwali Holocaust i opowiadają swoją historię. Jakiś czas potem chce ich znowu odnaleźć – wygląda na to, że nigdy nie istnieli. Czyżby zmarli chcieli, żeby ich ktoś wysłuchał?

Odbieram przesłanie opowiadania jako pytanie, co stało się z niewyobrażalnym cierpieniem tych ludzi? Czy mogło po prostu zniknąć? Kto ich tak skrzywdził? W “Dolinie Muminków w listopadzie” Tove Jansson mały Toft czyta o Protozoa. Stworzenie anatomicznie i fizjologicznie zachowało charakter roślinożerny, rozwinęło jednak agresywny stosunek do otoczenia.

Nic nie zmieniło się jeśli chodzi o refleksy, szybkość, siłę i inne instynkty, towarzyszące rozwojowi mięsożernych. Zęby mają tępe powierzchnie żujące, pazury są szczątkowe, wzrok ograniczony. Protozoa to niezwykła forma, łączącą cechy łagodnych zwierząt roślinożernych z nieskuteczną i niewytłumaczalną agresywnością. To my – mieliśmy być dobrzy, ale z jakiegoś powodu nie wyszło.


Friday, May 8, 2015

150 days/150 dni

I was chatting with C. when G. came. He’s one of the very few dads at the playground. G. is very fond of syndicalism: it’s been quite few years that he’s not working, but he’s still entitled to 80% of his wage. He owes it to representatives of workers. C. was looking for a job: she asked for help someone from Trade Unions. “He was useless to me!” - She said.
 
 “I know!” – G. added. “I asked him to find something for A. ‘I can't say no to you, but what can I do? Everyone wants people on “cassa integrazione” [paid temporary layoff]. They cost much less!” C. managed to find a job. According to her contract she will work 150 days. Afterwards for a couple of months she’ll get unemployment benefits.

Her employer promised her another 150 days contract after that. At Nova Siri I used to know the people who every year for few months worked at Holiday Villages. For the rest of the year they were entitled to unemployment benefits. G. is also keen socialist. “We used to have a strong communist party in Italy!” – He said. “Your communism is cassa integrazione!” – I told him.

Rozmawiałam z C. kiedy nadszedł G. Jest jednym z niewielu ojców na placu zabaw. G. popiera syndakaty: zawdzięcza im fakt, że pobiera 80% pensji, choć nie pracuje od dobrych paru lat. C. szukała zajęcia – zwróciła się do kogoś ze Związków Zawodowych. „Wcale mi nie pomógł!” – powiedziała.

Wiem!” – odparł G. “Poprosiłem go, żeby znalazł coś dla A. ‘Nie mogę ci odmówić, ale co mogę zrobić? Wszyscy chcą ludzi z “cassa integrazione” [zasiłek dla okresowo zwolnionych z pracy]. Znacznie mniej kosztują!” C. znalazła pracę. Zgodnie z kontraktem przepracuje 150 dni, następnie zaś przez parę miesięcy otrzyma zasiłek.

Pracodawca obiecał kolejny 150. dniowy kontrakt po tym okresie. W Nova Siri znałam ludzi, którzy każdego roku przez kilka miesięcy pracowali w nadmorskich kurortach. Przez resztę roku przysługiwał im zasiłek dla bezrobotnych. G. jest też socjalistą. „Mieliśmy silną partię komunistyczną we Włoszech!” – powiedział. „Wasz komunizm to cassa integrazione!” – odparłam.

Wednesday, May 6, 2015

Out of grocery/Pożegnanie ze sklepem


We had a store in our estate. We liked it a lot: it was quite big and the owner was very popular person. You wouldn’t leave his grocery without having a chat (you learn to appreciate it in a place like ours, where nothing ever happens). Once I noticed C. at the store. “It was horrible!” – She revealed. 
 
 “He pointed a gun towards his head. It even scratched his nose!”. It turned out that C. went to buy her cigarettes in the tabacchi shop. The owners told her about the robbery in the early morning. Two strangers threatened them with gun and disappeared with stolen money. I left the store; on my way home I saw C.’s sister.

She’s got news for you!” – I joked. “What happened?” – She asked. “C. will tell you!” – I said, but she wanted to know now. I told her only to see C. coming. She understood that I stole her interesting story… Since the grocery closed, there is ever less to talk about in our industrial estate. Still they say that our priest is organizing a festival in the village. I cannot wait!

Mieliśmy sklep na naszym osiedlu Bardzo go wszyscy lubili: był dość duży a właściciel był popularną postacią. Nie wypuszczał klienta bez krótkiej pogawędki (człowiek docenia takie rzeczy w miejscu jak nasze, gdzie nic się nigdy nie dzieje). Pewnego razu zauważyłam w sklepie C. “To było straszne!” – opowiadała.

Przyłożył mu pistolet do głowy. Zadrapał go nawet w nos!”. Okazało się, że C. poszła kupić papierosy do sklepiku z tytoniem. Właściciele opowiedzieli jej o napadzie tego samego ranka. Dwóch nieznajomych straszyło ich bronią i znikło z pieniędzmi. Wyszłam ze sklepu; po drodze spotkałam siostrę C.

Ma dla ciebie wiadomość!” – zażartowałam. „Co się stało?” – spytała. „C. ci opowie!” – rzekłam, ale chciała się wszystkiego dowiedzieć. Opowiedziałam jej i zauważyłam nadchodzącą C. Zrozumiała, że przywłaszczyłam sobie ciekawą historię... Odkąd brakuje sklepu, na osiedlu jest jeszcze mniej tematów do rozmowy.